Czy warto kolekcjonować płyty

Czy warto kolekcjonować płyty? Jak najbardziej, zwłaszcza winylowe, ale też kasety magnetofonowe, CD czy też mp3. O domowej bibliotece audio.

Właściwie należałoby napisać: fonotece. Kolekcjonowanie nagrań muzycznych i audycji słownych może okazać się z jednej strony niezwykłą pasją, z drugiej – ogromnym źródłem wiedzy i nowoczesną pomocą dydaktyczną. Media – o czym czasem zapominamy – to nie tylko prasa, radio, telewizja czy Internet, ale również rozmaite nagranie audio i wideo, a ostatnio coraz bardziej popularne wydawnictwa multimedialne. Najbliższe trzy artykuły z cyklu Wykłady i ćwiczenia chciałbym poświęcić kolekcjonowaniu tychże. Rozpoczynamy od królestwa dźwięku.

Image by Freepik

Hobby

Kolekcjonowanie – inaczej mówiąc, zbieractwo – to jedna z form hobby. Takowe jest przejawem pragnienia ustawicznej edukacji, poszerzania wiedzy o jakiejś dziedzinie życia. Bynajmniej nie świadczy o skłonnościach kleptomańskich, a wręcz przeciwnie – dowodzi osobowej dojrzałości. Dlatego warto je posiadać. Hobby posiadają zazwyczaj ludzie dobrze sytuowani i wykształceni. Ale nie jest to regułą. Z pewnością każdy z nas zaliczył w młodości pasję zbierania znaczków, monet, aluminiowych puszek czy innych gadżetów. W latach 80. XX w. modne były resoraki, wycinane z gazet lub cudem zdobywane na pchlich targach komiksy czy też nieliczne leksykony – zeszyty kolekcjonerskie z zestawami naklejek. Kolekcjonerstwo było, jest i będzie. Z samej istoty jest bogate w walory pedagogiczne. Rozwija pasję poznawania i wzmacnia konsekwencję w działaniu. Drugą sprawą pozostaje przedmiot kolekcji, czyli to, co zbieramy. Będziemy zatem dociekać, czy warto kolekcjonować płyty.

Choć media audiowizualne dominują we współczesnym areopagu środków przekazu, sięganie po nagrania dźwiękowe nie jest bynajmniej objawem edukacyjnego zacofania. Wręcz przeciwnie – przekaz li tylko dźwiękowy rozwija wyobraźnię i zdolność słuchania, poprawia jakość naszej mowy, uczy aktorstwa. Warto również spróbować tworzenia własnych audycji.

Sztuka utrwalania dźwięku

Również media mogą stać się przedmiotem kolekcji. Zwłaszcza, że posiadamy obecnie bogaty areał cyfrowych i analogowych nośników. Zacznijmy od sfery audialnej. Mamy do wyboru: płyty, kasety magnetofonowe, nagrania w formacie mp3, nie mówiąc już o Spotify. Dla miłośników medialnego retro – płyty gramofonowe (bardzo popularne w środowisku miłośników muzyki klubowej) czy też taśmy szpulowe. Nośniki jak widać bogate, kolejną sprawą pozostaje odpowiedź na pytanie: bogate – ale w co? Ludzie bardzo pragnęli posiąść sztukę utrwalania dźwięku. Do wynalazku Thomasa Alvy Edisona (1847-1931) z końca XIX wieku znano jedynie zapis nutowy. Dzięki gramofonowi można było uchwycić żywą mowę, dźwięki przyrody i oczywiście muzykę. I zaczęło się. Płyty koncertowe, przemowy, audycje, odgłosy ptaków – fascynacja dźwiękiem znalazła również swój upust dzięki powstającym na świecie licznym rozgłośniom radiowym.

Nauka języków obcych

Trudno ustalić, kiedy możliwość nagrywania dźwięku znalazła również zastosowanie w szkolnictwie. Wydaje się, że jest to raczej odkrycie powojenne. Nagrywanie płyt gramofonowych jest znacznie bardziej kosztowne i czasochłonne niż rejestracja na taśmie magnetycznej. Ale magnetofony – początkowo szpulowe – upowszechniły się dopiero w latach 50. XX w. Pierwszym edukacyjnym obszarem zastosowania nowego wynalazku audio była nauka języków obcych. Słuchanie głosu lektora, powtarzanie przytoczonych fraz, po nieskończoność dzięki możliwościom przewijania w tył przyniosło niejednemu studentowi czy uczniowi zadowalający lingwistyczny efekt. Niezależnie od tego pojawiały się również wydawnictwa gramofonowe. Jednym z pierwszych zatem szkolnych zastosowań nośników dźwięku była zatem sfera nauczania języków. Tak jest oczywiście do tej pory, choć większość tych form wyemigrowała do internetu. Już wiemy trochę więcej na temat, czy warto kolekcjonować płyty.

Słuchowiska

Drugie zastosowanie audialnych nośników w edukacji to świat dziecięcych i młodzieżowych słuchowisk. Osobiście wychowałem się na Radiu Dzieciom – audycji Pierwszego Programu Polskiego Radia emitowanej po dziś dzień (obecnie to Jedynka Dzieciom, o godz. 19:05) – i bajkach na gramofonowych płytach. Miło wspominam Dzieci Taty Abecadła, Szelmostwa lisa Witalisa, Były w lesie raz igrzyska, Wyprawę na Szklaną Górę i wiele innych wspaniale opracowanych nagrań dla dzieci. Później pojawiły się również bajki na kasetach magnetofonowych. Walor edukacyjny audialnych bajek jest – można powiedzieć – znacznie większy niż w przypadku telewizji. Tutaj dziecko samo wymyśla sobie wygląd bohatera opowieści na podstawie głosu aktorów, samo wyobraża sobie scenerię, w której rozgrywa się akcja, w czym ma swój niebanalny udział tło dźwiękowe i muzyczne nagrania.

Obecnie bajki audio nieco pozostają w tyle za dziecięcymi filmami na Netflixie. Warto jednak sięgnąć po te stare nagrania, które gdzieś zalegają w naszych piwnicach i strychach. Z pewnością jest to oryginalna forma poznawania literatury. Również dla młodzieży, czemu by nie spróbować, zamiast kupować i czytać książki, rozkoszować się ich dźwiękowymi wersjami? To propozycja dla tzw. słuchowców, czyli osób, które wolą uczyć się słuchając wykładów i odczytów, w przeciwieństwie do wzrokowców, którzy wolą dobrze zilustrowane teksty w podręcznikach. Słuchając Pana Tadeusza czy Ogniem i Mieczem dodatkowo uczymy się od mistrzów słowa poprawnej polszczyzny, ćwiczymy dykcję i operowanie intonacją głosu. Możemy zamknąć oczy i słuchać jadąc autobusem do szkoły albo przed snem, do poduszki. Również i tutaj mamy do czynienia z migracją do sieci. Jednak ja lubię niektóre tradycyjne wersje na CD np. na Wielki Post polecam Tryptyk Rzymski Jana Pawła II w interpretacji Krzysztofa Globisza. Warto polować na tego typu wydawnictwa. I je kolekcjonować.

Odgłosy ptaków

Bardzo ciekawą pomocą edukacyjną są nagrania z odgłosami ptaków. Wychowani w miastach mamy słaby kontakt z przyrodą. Trudno nam rozróżnić kosa od słowika. Tego typu nagrania są dosyć cenne przy nauce biologii, czyni z niej naukę praktyczną i romantyczną. Wyobraźmy sobie miły spacer z synkiem po lesie. Ileż możemy mu przekazać wiedzy na temat świata natury. Ileż sam może się nauczyć dzięki takim nagraniom. Wcześniej jednak sami musimy odnaleźć się w świecie naturalnych dźwięków otoczenia. Spotkałem się również z zegarem ściennym, który co godzina raczy nas dźwiękiem różnego ptactwa.

Wykłady

Inne edukacyjne zastosowania płyt audialnych to nagrania wykładów. Oferta dosyć interesująca dla studentów rozmaitych kierunków. W internecie można ściągnąć cykle odczytów z filozofii czy prowadzenia badań społecznych, które przygotowują amatorzy-pasjonaci, ale często również akademiccy profesorowie. Obok tego mamy dosyć bogaty wybór audycji tematycznych o zdrowiu czy też kulinariach. Nie brakuje internetowych wydań dzienników radiowych czy audycji tematycznych. Sieć podcastem stoi! Tutaj mam pewien wkład własny, a jedno z naszych dość specjalistycznych seminariów dyplomowych odwiedziło ponad 2,5 tys. osób.

Muzyka i słowo

Oczywiście nie można pominąć edukacji muzycznej. Na rynku wydawniczym aż roi się od kolekcji muzyki klasycznej czy rockowej. Płycie CD towarzyszy zazwyczaj bogato ilustrowany folder, z informacjami o historii wykonawcy, najważniejszych utworach, którym towarzyszą recenzje specjalistów. Dlatego warto rozważyć taką kolekcję, w miejsce samego streamingu.

Edukacyjny świat audio jest, jak widać bardzo bogaty. Choć media audiowizualne dominują we współczesnym areopagu środków przekazu, sięganie po nagrania dźwiękowe nie jest bynajmniej objawem edukacyjnego zacofania. Wręcz przeciwnie – przekaz li tylko dźwiękowy rozwija wyobraźnię i zdolność słuchania, poprawia jakość naszej mowy, uczy aktorstwa. Warto również spróbować tworzenia własnych audycji. Wystarczy komputer z kartą dźwiękową, mikrofon najlepiej pojemnościowy (tu warto zainwestować np. w Novox NC1) i pomysł na audialną publikację. Materiał można później przekazać lokalnej czy internetowej rozgłośni radiowej. A nóż widelec ktoś zdecyduje się na jego emisję. Propozycja dosyć atrakcyjna dla uczniów, którzy marzą o karierze radiowca. Mamy zatem odpowiedź na nasze pytanie, czy warto kolekcjonować płyty. Nie chodzi o nośniki, ale kolekcję.