Kto to jest fan? To skrót od fanatyka, kogoś zaangażowanego w określoną ideę lub osobę. Współczesne media dostarczają wielu obiektów kultu.
Kto z nas nie fascynował się w szkole postacią jakiegoś sportowca, rockowego wokalisty czy amerykańskiej aktorki? Kto z nas nie wieszał nad łóżkiem ich plakatów? Współczesne media dostarczają idoli jakby w nadmiarze niczym średniowieczna hagiografia godnych naśladowania mnichów i rycerzy. Twarze na świętych obrazkach i plakatach inne, ale zasada ta sama: chcemy kogoś czcić i naśladować.
Image By freepikMadonna (2023) Wikipedia, CC BY 2.0
Identyfikacja
Określenie fan lub fanka jest skrótem słowa fanatyk. Najczęściej oznacza osoby, które pasjonują się określonym rodzajem muzyki, interesują się życiem ich wykonawców, kolekcjonują płyty, książki, zakładki internetowe. Fan chce przede wszystkim dobrze poznać obiekt swojego uwielbienia. Oprócz poznania obecny jest także element identyfikacji – chce być taki jak on. Fan przyjmuje coś z jego stylu, sposobu bycia, ubierania się czy mówienia. Fanem jest także każdy odbiorca mediów, który jest zwolennikiem określonego typu przekazu – filmów sensacyjnych, muzyki metalowej lub wielbicielem określonej osobowości – aktorki, piosenkarza, sportowca. Potrzebujemy wzorca, kogoś z kim będziemy się identyfikować. Co zatem podziwiamy i co chcemy naśladować u tych osób, nawet kiedy dobrze wiemy, że nie staniemy się dokładnie tacy jak oni?
Sukces
Pierwsze, co fascynuje to właśnie sukces, który odnosi osoba będąca przedmiotem naszego podziwu. Udało mu się, wygrał, zaszedł daleko, zdobył uznanie w tym, co robi. Drugie to zwyczajność tej osoby. Jest jednym z nas. Chodził do szkoły, pracował fizycznie, jeździ samochodem, robi zakupy w supermarkecie, chodzi po górach. A zatem: sukces może odnieść każdy, równie zwyczajny, jak ja człowiek. I to jest fascynujące. I to nas pociąga, daje pozytywną energię, motywuje do pracy i życia. Stąd potrzeba idola – kogoś, kto przez swój przykład pokazuje, że można coś osiągnąć, co wydaje się poza zasięgiem i nie do zdobycia. Mechanizm jest ten sam w przypadku średniowiecznych świętych i współczesnych ekranowych bożyszcze. Są nam bliscy przez swoja zwyczajność. A ubóstwiamy ich ze względu na życiowe osiągnięcia.
Bezmyślny kult
Zatem bycie czyimś fanem jest wskazane i pozytywne? Z pewnością wzmaga w nas dążenie do zdobywania laurów i przekraczania własnych możliwości. Gorzej, jeśli zamienia się w bezmyślny kult. Uwielbiamy kogoś, ale zatrzymujemy się na etapie fascynacji, bez podjęcia wysiłku zmiany swojego życia. Bezmyślny kult prowadzi nawet do przejmowania cech charakteru, systemu wartości naszego idola niemal bezkrytycznie, kosztem naszej własnej osobowości. Identyfikacja to niestety miecz obosieczny. Bo można identyfikować się z negatywnymi bohaterami filmów, co wśród młodych niestety często prowadzi do zachowań antyspołecznych (przemoc, gwałt, morderstwa). Idol nie musi być koniecznie realnie istniejącą osobą, może być postacią fikcyjną, kreowaną przez kogoś na ekranie.
Mechanizm jest ten sam, co w przypadku bohaterów pozytywnych. Za miarę sukcesu przyjmuje się jednak coś zupełnie odmiennego niż społeczne normy współżycia. Nawet jeśli amerykańskie filmy – a tak zwykle jest – kończą się niczym baśnie Andersena zwycięstwem dobra nad złem, to przy tym pokazują często brutalne obrazy przemocy, które mogą kogoś fascynować i inspirować do osiągania podobnego “sukcesu”. Stąd edukacja medialna wydaje się dla problemu identyfikacji wręcz niezbędna. Powinna zamieniać bezmyślny kult idola w pozytywną inspirację. Przy okazji nie sposób ominąć dyskusji etycznej: jak pokazywać zło, żeby nie inspirowało do złego, ale także: jak właściwie oglądać ekranową przemoc, jak ją rozumieć?
Madonna wannabe – tak określano setki tysięcy amerykańskich nastolatek w latach 80. XX w. Chcę być jak Madonna – upodobnić się do niej.
Obsesja
Drugi problem związany z bezmyślnością kultu idoli polega na obsesji, w jaką często zamienia się niewinna początkowo fascynacja. Grupy fanów spontanicznie staja się grupami społecznymi i subkulturami. Charakteryzuje je podobny sposób zachowania się, ubierania czy wysławiania. Początkowo uważano fanów za osoby niemal poddane zbiorowej histerii, transowi czy manipulacji przez osobę gwiazdy – idola. Za jednostki irracjonalne i poza kontrolą, szalone i w gruncie rzeczy samotne, choć obecne w podporządkowanym bóstwu tłumie zwolenników. Współcześnie zauważa się, że fani zachowują jednak swoją osobowość, choć pozostają pod wpływem swoich idoli. Dokonują swoistego tłumaczenia ich życia i twórczości na swoje własne, dodając od siebie, to czym żyją i co myślą. A zatem: bycie fanem nie musi być bezmyślną obsesją. Kult ten może być świadomy. To także kolejne zadanie dla edukacji medialnej: wychowanie do bycia fanem, fascynacja bez manipulacji, twórcze przeżywania czyjegoś sukcesu. Krytyczna odpowiedź własna na pytanie: kto to jest fan?
Kreowanie idoli
Współcześnie dosyć łatwo wykreować gwiazdę. Nawet nie musi umieć śpiewać. Produkuje się specjalne programy telewizyjne, które mają temu dopomóc – większość reality show. Gwiazdę można stworzyć, skonstruować jej społeczny i medialny fenomen. Wystarczy, że ktoś z was zacznie pokazywać się często przed kamerą. Z jednej strony ciągle ważny jest element talentu i wyjątkowości tych osób – autentyczna osobowość prezentera, aktora, sportowego komentatora czy piosenkarza, jego wiedza, doświadczenie, sposób bycia. O wiele ważniejszą rolę odgrywa współcześnie element kreacji, starannie przygotowany i szeroko upowszechniany image, wizerunek osoby.
Twórcy mediów nadają komuś status gwiazdy, czynią z niej produkt, który ma się dobrze sprzedać. Niekoniecznie osoba ta musi charakteryzować się wybitnymi uzdolnieniami w dziedzinie, którą się zajmuje. Problem gwiazd można zatem rozpatrywać w dwóch co najmniej aspektach: ekonomicznym i kulturowym. Są kapitałem i inwestycją ze strony producentów medialnych, pozwalają na odwołanie się do określonego rynku konsumentów tych przekazów, głównie do młodych – dla nich produkuje się najwięcej wzorców do naśladowania. Gwiazdy są też źródłem owej identyfikacji, o której była już mowa, tworzenia nowej tożsamości odbiorców, czynienie z nich małych, podobnych do siebie kopii kreowanego idola.
Edukacja do bycia fanem
Madonna wannabe – tak określano setki tysięcy amerykańskich nastolatek w latach 80. XX w. Chcę być jak Madonna – upodobnić się do niej. Podobnych trendów popkulturowych obserwujemy zadziwiająco wiele, o mniejszej lub większej skali zjawiska. Najnowsza historia mediów jest faktycznie historią gwiazd i ich fanów, historią nie tyle wielkich medialnych osobowości, ile niestety coraz częściej zręcznej kreacji producentów. Edukacja medialna może zatem pomóc nam poznać mechanizmy rządzące procesem produkcji idoli. Uczy świadomości tego procesu, rozróżniania kto jest medialną osobowością ze względu np. na talent, a kto nie. Wyrabia w odbiorcach, zwłaszcza młodych, zdrowy krytycyzm do osoby idola: szanuje go za to i za to, uwielbiam za tamto, ale nie podoba mi się to i owo. Skłania do twórczego odkrywania siebie samego: idol i ja, jego życie, dokonania, zachowanie a moje własne.
Idole są potrzebni. Możemy nadal wieszać ich plakaty w domu, zbierać wiadomości i autografy, jeździć na koncerty. Prawdziwy fan nie zatrzyma się jednak na bezmyślnym kulcie, ale tak pokieruje swoim życiem, by samemu dla siebie stać się gwiazdą – człowiekiem zadowolonym z tego, co ma, pełnym pasji i motywacji do działania, by osiągać coraz więcej. Edukacja do bycia fanem w ramach zajęć medialnych wydaje się tu bardzo potrzebna, zwłaszcza w szkole, w okresie nastoletnich fascynacji i szukania siebie samego.