Rustin to opowieść demokratyczna. O tym, co znaczą prawa obywatelskie, dlaczego warto o nie walczyć i na czym polega piękno polityki.
Rustin, reż. G. C. Wolfe, USA 2023.
Premiera na Netflixie 17.11.2023. 1 godz. 48 min. Dramat biograficzny.
Niedawno w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej oglądałem, jak szydzi się z osób innej orientacji seksualnej. Podzielę się osobistą refleksją, że to środowisko zwróciło się kiedyś z pytaniem o szkolenia z wizerunku m.in. do mnie.
Bayard Rustin (1912-1987) to amerykański działacz na rzecz praw obywatelskich, mentor Martina Luthera Kinga Jr. (1929-1968) i kluczowy organizator Marszu na Waszyngton w 1963 roku. Potem zaangażowany w ruchy pacyfistyczne i walkę o sprawiedliwość społeczną – z segregacją rasową i dyskryminacją homoseksualistów. Niezwykle skromny, nieśmiały, ale i pełen odwagi głoszenia poglądów oraz wiary w wartości. Nominacja do Oscara za pierwszoplanową rolę dla Colmana Domingo (1969-), amerykańskiego aktora. Produkcja filmowa pary prezydenckiej Michelle (1964-) i Baracka (1961-) Obamów.
To kino amerykańskich rozliczeń z przeszłością, no i opowieść, jak zapraszać do polityki audytoria. Obraz powstał w 50 lat od wspomnianej manifestacji waszyngtońskiej, dlatego też nie dziwi aktywność produkcyjna byłego prezydenta USA. Film ogląda się jak większość amerykańskich projekcji – oprócz Wesa Andersona – bez specjalnych oczekiwań artystycznych. Pod tym względem inaczej jest u nas, w Europie, co jest zapewne stereotypem kontynentalnym. W Ameryce prosta fabuła, semiotyka: walczymy – zwyciężamy, kino komunikatywne, tutaj dodatkowo zaangażowane. Uwagę istotnie przykuwa główny bohater. To gra aktorska na najwyższym poziomie. No i muzyka, czarny gospel, wyjątkowe głosy. Szczególna jest również piosenka kończąca film. Lenny Kravitz (1964-) w songu wolności.
Szkolenia z wizerunku
Rustin to lekcja praw obywatelskich. Zwłaszcza dla Europejek i Europejczyków, Polek i Polaków. I wcale to nie jest jakaś moda w języku, żeby tylko docenić dwie płcie gramatycznie. To szacunek dla osób w mowie i piśmie. Niedawno w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej oglądałem, jak szydzi się z osób innej orientacji seksualnej. Podzielę się osobistą refleksją, że to środowisko zwróciło się kiedyś z pytaniem o szkolenia z wizerunku m.in. do mnie. Nie o image jednak tu chodzi, choć pewnie udałoby się stworzyć interesującą opowieść medialną także dla nich. Ale po co budować świat, w którym nie ma miejsca dla każdego z nas. I po co kłamać.