Czyli słynna dyskusja prasowa XIX wieku między pozytywistami a romantykami. Czy dziś możliwy jest taki spór młodych i starych np. w social mediach?
Image by freepikPozytywiści – praca i wiedza
W XIX wieku Eliza Orzeszkowa (1841-1910), Aleksander Świętochowski (1849-1938), Piotr Chmielowski (1848-1904) wypowiedzieli ideową wojnę romantycznej starszyźnie. Wojnę na słowa, toczoną na łamach prasy, pomimo cenzury zaborców. Zatem “młodzi” propagowali założenia i cele pozytywistów, a “starzy” pokazywali niechęć do nowości, bronili ustalonego porządku i autorytetów. Czy dzisiaj jest możliwa taka polemika? Jak współcześnie wygląda spór starego z nowym? Czego chcą oba obozy, jeśli takowe w ogóle istnieją?
Pozytywiści wierzyli w rozwój przemysłu, kapitalizm i powszechny dobrobyt. Twierdzili, że nauka i powszechna oświata podniosą moralny poziom społeczeństwa. Dlatego byli przekonani o konieczności solidarnej pracy na rzecz wspólnego dobra. Największy obowiązek spoczywał, ich zdaniem, na osobach wykształconych. Zatem to one miały być motorem przemian i wzorem dla reszty społeczeństwa, jako osoby szczególnie pracowite, energiczne i twórcze. W konsekwencji praca i wiedza – oto dwie najważniejsze, propagowane przez publicystów pozytywistycznych wartości.
Manifest młodych publicystów
Podział na dwa obozy: „starych” i „młodych” powstał po publikacji Aleksandra Świętochowskiego w „Przeglądzie Tygodniowym”, w 1871 roku, nr 44. Ponieważ w manifeście My i wy pisał m.in.: „My jesteśmy młodzi, nieliczni, nierządzący się widokami materialnych korzyści, wypowiadamy swoje przekonania otwarcie, nie lękamy się sądu i kontroli, pragniemy ją rozciągać na wszystkich, pragniemy pracy i nauki w społeczeństwie, pragniemy wywołać siły nowe, zużytkować istniejące, skierować uwagę przed, a nie poza siebie. Wy jesteście starzy, liczni, krępowani między sobą tysiącem niewidzialnych nici, skradacie się za swymi zasadami nieśmiało, żądacie w literaturze spokoju, nieruchomości, każecie wszystkim patrzeć w przeszłość, szanować nawet jej błędy”. Świętochowski nie wątpił w zasługi starszego pokolenia, był jednak przekonany, że nie można tylko rozpamiętywać przeszłości. Przecież „postęp biegnie tak szybko”.
Badacze nauk społecznych mówiąc o współczesności, chętnie posługują się terminem generacji Z. Opisują obecnie wchodzące w dojrzałość pokolenie jako rozproszone, nie zjednoczone ani wokół muzyki, ani wokół wspólnej idei.
Spór młodych i starych – analiza medioznawcza
Ów znany z lekcji XIX-wieczny spór – który do głębszego omówienia pozostawiam polonistom – możemy analizować również z innego, medialnego punktu widzenia. Prasa zawsze odgrywała rolę forum, miejsca wymiany poglądów, podsuwała czytelnikom nowe idee i rozwiązania. Z jednej strony – jak wiemy – media pełnią funkcję kronikarską, odnotowując co, gdzie i kiedy. Z drugiej – mają ambicję nazywania rzeczy po imieniu, najlepiej w nowy, nieznany dotąd sposób. Stąd mówimy o publicystyce, interpretacji i ocenie faktów z przyjętego przez autora punktu widzenia, dla urobienia publicznej opinii. Dzieje publicystyki sięgają początków piśmiennictwa (retoryka rzymska), a szerokie jej rozpowszechnienie i masowość oddziaływania zawdzięczamy wynalazkowi druku, potem radia, telewizji i wreszcie Internetu. Media i świat idei – można dostrzec tu jakąś przedziwną symbiozę czy mówić nawet o naczyniach połączonych. Idee napędzają rozwój prasy – tu szeroko rozumianej jako środki przekazu w ogóle. Nowe wzbudza zainteresowanie, zwłaszcza kiedy przynosi długo oczekiwany przełom w myśleniu, technice czy twórczości.
Wolność idei – lekcja od Marcina Lutra
Z kolei prasa daje możliwość wymiany idei. Staje się przestrzenią, w której możliwa jest dyskusja, analiza i propaganda nowego. Prasa żyje z tej wymiany dzięki obecności audytorium, które jest zainteresowane dyskursem. Wreszcie prasa umożliwia idei dalszy rozwój. Gdyby nie wynalazek druku, Marcinowi Lutrowi (1483-1546) nigdy nie udałoby się stworzyć protestantyzmu. Zresztą on sam do końca tego nie zamierzał. Zależało mu na konstruktywnej krytyce i reformie chrześcijaństwa. Języki narodowe i prasa drukarska dały możliwość nieznanego dotąd rozpowszechnienia Biblii. Odtąd każdy mógł być swoim prywatnym teologiem. Prymat Rzymu został przełamany. To, o czym dyskutowano za zamkniętymi drzwiami katedry, stało się powszechnym, codziennym tematem dostępnym dla wszystkich. Rozłam w chrześcijaństwie był tego konsekwencją, ponieważ nie dało się już dłużej utrzymać teologicznego monopolu.
Podobnych przykładów w historii druku i prasy można zauważyć wiele. Gdyby nie podziemne gazetki licząc od czasów rozbiorowych, przez konspirację II wojny światowej aż po opozycję peerelowską, ruch wolnościowy byłby w Polsce niemożliwy. Tego typu analiza wydaje się interesującym tematem na lekcję języka polskiego, zajęcia z edukacji medialnej czy prezentację: prasa a ideologie.
Generacja Z, czyli spór młodych i starych po nowemu
A jak to wygląda współcześnie? Mamy problem z określeniem współczesnego pokolenia. Kolumbowie – to urodzeni w latach 20. XX w. Po wojnie mieliśmy do czynienia z rozmaitymi subkulturami: hippisi, punkowcy, środowisko heavymetalowe. Lata 90., na które się załapałem, upłynęły pod znakiem muzyki grunge. Powojenne pokolenia jednoczyła muzyka, przedwojenne – wydarzenia historyczne, wspólnota doświadczeń. Badacze nauk społecznych mówiąc o współczesności, chętnie posługują się terminem generacji Z. Opisują obecnie wchodzące w dojrzałość pokolenie jako rozproszone, niezjednoczone ani wokół muzyki, ani wokół wspólnej idei. Zupełnie inaczej niż w czasach pozytywizmu. Współczesność charakteryzuje niedająca się sprowadzić do wspólnego mianownika wielość. Tu także odnajdujemy odcisk mediów. Ich oferta jest zbyt bogata, zbyt liczne posiadamy nośniki ideowej wymiany, by móc mówić o jednym dominującym nurcie.
My jesteśmy młodzi, nieliczni, nierządzący się widokami materialnych korzyści, wypowiadamy swoje przekonania otwarcie, nie lękamy się sądu i kontroli, pragniemy ją rozciągać na wszystkich, pragniemy pracy i nauki w społeczeństwie, pragniemy wywołać siły nowe, zużytkować istniejące, skierować uwagę przed, a nie poza siebie.
Aleksander Świętochowski, 1871, My i wy, “Przegląd Tygodniowy”, nr 44.
Staro-młodzi i młodo-starzy
XIX-wieczny spór nowego ze starym nie jest współcześnie możliwy w tak prostej, opozycyjnej formie. Raczej mamy do czynienia z wieloma obozami młodych i starych, staro-młodych czy młodo-starych, które toczą rozmaite polemiki coraz rzadziej na łamach prasy, a coraz częściej w internecie. Nie znaczy to, że nie obserwujemy dominujących nurtów. Takowe ciągle przynależą prasie, nielicznym tytułom kolorowych tygodników, w której wiedzie się dominujący spór o wizję kraju i świata.
Media rządzą się prawem ulotności tematu, niezależnie od tego, jak wielki jest to temat. Być może należałoby definiować się nie przez wydarzenia ani muzykę i współczesne pokolenie określać mianem social-medialnego, stylem myślenia i życia przypominającego Instagram czy TikTok. Krótkie przeżycie, a potem pragnienie nowego krótkiego przeżycia. Klikasz i masz, potem zapominasz i masz coś innego. Ale według mnie to dla Was krzywdzące, Młodzi. Jesteście pełni idei, które czekają na nas, Starych, by wejść w polemikę. Spór młodego ze starym jeszcze powróci. A może będzie to spór między starymi, którzy na siłę chcieli być młodzi i młodymi, którzy wygrzebując starocie, ponownie dostrzegają w nich nowość.