Zabij mnie, kochanie to walentynkowa propozycja Netflixa. O tym, jak wygrana na loterii może odmienić życie małżeńskie.
Reż. F. Zylber, Polska 2024.
Premiera na Netflixie 13.02.2024. 1 godz. 34 min. Komedia romantyczna.
Natalia (Weronika Książkiewicz) i Piotr (Mateusz Banasiuk) Rozwadowscy są małżeństwem od pięciu lat. Ona marzycielka skłonna do szaleństw, on bardziej zasadniczy i skąpy. Właściwie to wszystko się układa, oprócz domowych sporów o porządek i pracę. I trochę o szefową Piotra, byłą partnerkę Dagmarę (Paulina Gałązka). Piotr w ubezpieczeniach, Natalia – w agencji reklamowej, z wiecznie niezadowolonym szefem (Piotr Gąsowski). Mały dom w nowoczesnym osiedlu z nieco ekscentrycznym sąsiadem Bogdanem (rewelacyjny Mirosław Baka), specjalistą od sejfów. Typowa klasa średnia, z kredytem. Ich życie nieco rozjaśniają: przyjaciółka Natalii – Agata (Agnieszka Więdłocha), artystka również zajmująca się reklamą – i kumpel Piotra – Łukasz (Piotr Rogucki), niespełniony muzyk.
Pewnego razu po niezbyt wystawnym obiedzie w galerii handlowej – Piotr nie należy przecież do rozrzutnych – para spotyka sprzedawczynię zdrapek (urocza Dorota Pomykała). “Złoty nosorożec” ma przynieść szczęście. I tak! 5 milionów wygranej! Ale sytuacja bardzo szybko przyjmuje zaskakujący obrót. Ponieważ małżonkowie zaczynają się wzajemnie podejrzewać. Już nie o zdradę, ale kto kogo chce zabić. Chodzi przecież o ogromną sumę. Potem zabawny ciąg zdarzeń prowadzi nas do górskiego spa, gdzie ma rozegrać się dramat. Sceny nakręcono m.in. w hotelu Heron nad Jeziorem Rożnowskim, niedaleko Nowego Sącza. Może również dlatego to urokliwy film.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy czy zabij mnie, kochanie?
Zabij mnie, kochanie to polska wersja tureckiej komedii romantycznej Öldür Beni Sevgilim, w reż. Şenola Sönmeza z 2019 roku. Lekkie, przyjemne kino, z doskonałymi rolami drugoplanowymi i nieco mniej przykuwającą uwagę parą główną, ale jak najbardziej jestem pod wrażeniem. Piotr Rogucki, który śpiewa na karaoke własny utwór Spadam, fałszując. Bezcenne. Agnieszka Więdłocha z dredami, również. Dlatego to kino radosne, walentynkowe, dlatego polecam. No i można zastanowić się, ile razy nie chcieliśmy jednak zmienić słów przysięgi małżeńskiej: dopóki śmierć na nie rozłączy na wspomniany tytuł filmu.